Zapraszam także na 1 część filmu oraz subskrybowanie mojego kanału! Instagram: http://instagram.com/martuchnna/Część 1: http://www.youtube.com/watch?v=lZ22V 262 views, 13 likes, 13 loves, 3 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Melka bohaterka: Kochani Muszę pochwalić się kolejnym postępem Na turnusie całkowicie odstawiłam swoje czerwone 17 likes, 1 comments - nieodpowiedzialna97 on October 20, 2022: "Dziś byliśmy u lekarza, skontrolować wagę i przy okazji zapytałam o jakąś witaminę D. Wag" Co się wydarzyło przez ostatni miesiąc? Po pierwsze i najważniejsze, moja bazgranina skończyła 3 lata J.Miałam marzenie zakładając blog, że przyjdzie taki dzień, że zamknę ten kram. Mleko to produkt płynny wytwarzany przez ssaki które składa się głownie z wody , tłuszczy , białek, cukru mlekowego ( laktozy ) oraz soli mineralnych. Mleko jest źródłem wysokowartościowych białek , lekkostrawnego tłuszczu , wapnia , fosforu i potasu. Zawiera też witaminy B,A,D,karoten, śladowe ilości witaminy C i żelaza. Byłam bardzo aktywnym dzieckiem, nastolatką, a potem młodą kobietą. Ciężko mi było usiedzieć w miejscu, wciąż gdzieś biegałam, ciągnęło mnie do sportu. Uwielbiałam szczególnie siatkówkę i przez lata należałam do różnych drużyn siatkarskich. Czułam się jak ryba w wodzie na boisku, wśród moich koleżanek. Coś się KaqQUq. Karmienie piersią jest niezwykłym doświadczeniem i może dawać wielką satysfakcję. Ale nawet najlepszą przygodę trzeba kiedyś zakończyć. Najlepiej tak, by obie strony (mama i dziecko) były na to gotowe. Dopóki dziecko ssie choćby raz dziennie, mama ma pokarm. Z karmienia piersią można więc wycofywać się stopniowo, systematycznie wzbogacając dietę malca o inne pokarmy. Takie odstawianie nie stanowi rewolucji ani w sposobie jedzenia, ani w emocjach obu stron. KIEDY PODJĄĆ DECYZJĘ? Każdy dzień karmienia jest dla małego dziecka ważny i bardzo cenny. Pokarm mamy jest równie wartościowy w pierwszych miesiącach karmienia, jak i w drugim., trzecim czy czwartym roku życia dziecka. Złoty standard to karmienie wyłącznie piersią przez pół roku, a potem karmienie na żądanie tak długo, jak mama i dziecko tego potrzebują. Ponieważ piersi to część ciała kobiety, ma ona pełne prawo powiedzieć w pewnym momencie: dość. Już nie chcę karmić. Nikt nie ma prawa zmuszać jej, żeby karmiła dłużej, niż tego chce. Przez zmuszanie rozumiem tu silną presję, ale też negatywne oceny, lekceważenie, podważanie jej kompetencji jako matki. Nikt nie ma też prawa powiedzieć: przestań już karmić, bo to nie wypada/bo skrzywisz psychikę dziecka/bo twój pokarm nie jest już dla niego cenny. To nieprawda. Mleko krowie nie jest dla dziecka lepsze od mleka matki. Mleko modyfikowane jest tylko dostosowanym do potrzeb małego dziecka ZAMIENNIKIEM mleka matki. Jak długo karmiłyby kobiety, gdyby kultura i technologia nie skłaniałyby ich do odstawienia od piersi? Prawdopodobnie 2-3 lata. Samice szympansów, w wielu kwestiach tak do ludzi podobnych, karmią swoje młode do 4 lat. Mają ten komfort, że mogą się poddać naturalnej potrzebie, nie muszą słuchać niczyich komentarzy i dobrych rad. JAK STWIERDZIĆ, ŻE TO JUŻ? Sama karmiłam piersią dwoje dzieci. Jedną córkę 6 tygodni. Jak dla mnie - za krótko. Nie miałam wsparcia, miałam za to duże problemy. Nie poradziłam sobie z nimi. I z presją otoczenia, by "przestać się męczyć i dać butelkę". W końcu dałam dziecku tę butelkę, ale poczucie straty nie opuszczało mnie przez równo 10 lat. Do czasu, gdy mądra specjalistka wyjaśniła mi przyczyny kłopotów, porozmawiała ze mną i zdjęła mi z barków ciężar poczucia winy. Drugą córkę karmiłam 20 miesięcy i wspominam ten okres jako wspaniały czas bliskości, zrozumienia, tworzenia więzi. Po drodze kilka razy zastanawiałam się, jak długo mam karmić. I postanowiłam zaufać intuicji. Któregoś dnia poczułam, że to już, że wystarczy. Byłam tego pewna i łatwo mi było konsekwentnie wprowadzać zmianę w życie. Myślę, że to jest ważne - być gotową. Czasem jednak decyzję trzeba podjąć, ponieważ jest ku temu inna przyczyna. Na przykład mama jest w ciąży i ginekolog orzeka, że akurat w tym przypadku karmienie starszego dziecka mogłoby zagrozić młodszemu, nienarodzonemu. Można karmić w ciąży, ale nie wtedy, gdy jest ona zagrożona. Czasem mama musi przejść poważne leczenie (wiele leków można bezpiecznie brać podczas karmienia, ale nie wszystkie). Życie różnie się toczy i zdarza się, że decyzja o odstawieniu od piersi bywa dla kobiety potrzebnym rozwiązaniem, choćby w sferze emocji. Jeśli tak właśnie jest, jeśli odstawienie jest konieczne, a mama jest do niego przekonana, jest OK. ZUZANNA PIÓRKOWSKA, MAMA JULKA: Tak, jak trudne są początki karmienia, tak trudne było dla mnie odstawianie dziecka od piersi. Karmiłam synka 8 miesięcy, dłużej niż planowałam. Nigdy nie byłam zwolenniczką długiego karmienia piersią. Chodzące dziecko, które samo "dostawia się" do piersi, jest dla mnie dziwnym widokiem. Chciałam karmić pół roku. Lekarka namówiła mnie jednak, żebym karmiła jeszcze przez okres wakacji. Po 5. miesiącu zaczęłam podawać synkowi pierwsze dania w słoiczkach. Najpierw po łyżeczce. Była to bardziej zabawa niż jedzenie. Gdy Julek skończył pół roku wprowadziłam do jego diety mleko modyfikowane. Pierwsza butelka spotkała się z ogromnym płaczem. Bałam się, że syn nie zechce się "przestawić", ale jakoś poszło. Początkowo dostawał sztuczne mleko tylko raz dziennie. Z czasem Julek zaczął jeść coraz więcej rzeczy. Nadal jednak chętnie ssał pierś. We wrześniu wprowadziłam zasadę, że karmię piersią w nocy i raz w ciągu dnia. Choć syn początkowo marudził, byłam stanowcza. Po trzech tygodniach całkiem przestałam karmić go piersią. Moje piersi przeszły okres odstawienia bez problemu. Najpierw ilość pokarmu dostosowywała się do potrzeb syna. Potem, gdy karmiłam już tylko raz dziennie i piersi były obrzmiałe i przepełnione, odciągałam nadmiar mleka laktatorem. Ale tylko nadmiar, starałam się nie opróżniać piersi do końca. Dzięki temu pokarm stopniowo zanikał, a ja uniknęłam stanów zapalnych. Teraz syn "zapomniał" już o piersi. Gdy jest marudny, dostaje smoczek, a mieszankę polubił. Najgorsze jest oczywiście nocne przygotowywanie butelki, bo nie ukrywajmy - karmienie naturalne w tym przypadku to duża wygoda. Teraz za to mogę spokojnie podzielić się obowiązkami, a przede wszystkim tatuś może nakarmić syna w nocy. IZABELA REGÓLSKA, MAMA MICHALINY I NATALII: Z góry założyłam, że córkę będę karmić piersią przez rok. Kiedy skończyła pół roku, za radą pediatry zaczęłam rozszerzać jej dietę, powoli zastępując posiłki mleczne, bezmlecznymi. Zaczęłam od drugiego śniadania. To były nasze pierwsze marchewki i jabłka. Potem zastąpiłam podwieczorek, a następnie obiad. Na koniec zostawiłam śniadanie i kolację. Ponieważ do 9. miesiąca życia córka jadła też w nocy, skupiłam się na zastąpieniu nocnego posiłku wodą. Jednocześnie zaczęłam podawać małej bardziej syte kolacje. Najczęściej była to kaszka dla niemowląt, uzupełniana piersią przed snem. Gdy udało mi się przestać karmić w nocy, zaczęłam zastępować kaszką poranne mleko z piersi. Wbrew pozorom to nie wieczorny posiłek był dla mnie najtrudniejszy do zastąpienia, a właśnie poranny. Uwielbiałam momenty, gdy po wstaniu leżałyśmy z córką jeszcze chwilę przytulone, a po karmieniu przysypiałyśmy na kolejne dwie godziny. Trzy tygodnie przed pierwszymi urodzinami córka sama zrezygnowała z wieczornych karmień. Byłam w szoku. Odstawianie dziecka od piersi miało być trudne, a tu taka niespodzianka! Z jednej strony byłam szczęśliwa, że to decyzja córki, z drugiej było mi najnormalniej w świecie smutno. Wiedziałam, że coś się skończyło bezpowrotnie. Jakiś czas później pogodziłam się z tą myślą i z perspektywy czasu wiem, że takie "odstawienie" od piersi było najlepsze z możliwych. Mocniej przeżyłam rezygnację z karmienia piersią drugiej córki, gdyż nastąpiło to przed jej 3. miesiącem życia. Powodem były moje problemy zdrowotne i przymus przyjmowania leków, przy których nie mogłam już córki karmić. Ponieważ wiedziałam wcześniej, że to nastąpi, od początku przyzwyczajałam Natalię do picia z butelki. Dzięki temu karmienie piersią stopniowo zamieniałam mlekiem modyfikowanym. Płakałam wieczorami z tego powodu przez cały miesiąc. Do dziś wzbudza to we mnie dyskomfort psychiczny. Jednak wiem, że długie karmienie piersią nie zastąpi moim dzieciom matki. Muszę być dla nich zdrowa i silna. ANETA GROCHAL, MAMA MARTYNY I WIKTORA: Martynkę, moją kochaną dziewczynkę, karmiłam piersią przez 11 miesięcy. Ten cudowny czas przerwała nam niespodzianka w postaci dwóch kresek na teście ciążowym. Pierwsze, o czym od razu pomyślałam: co z karmieniem piersią, czy będzie to nadal możliwe? Podczas wizyty u lekarza dowiedziałam się, że nie dość, że nie mogę dalej karmić małej, to muszę ją odstawić natychmiast. Wracałam do domu, a w głowie huczało mi od myśli, jak uchronić córeczkę przed stresem związanym z odstawieniem od piersi. Czy w ogóle jest to możliwe? Pomyślałam sobie, że jedyne, co mogę zrobić, to się uśmiechać i nie bać. Po powrocie do domu przytuliłam Martynkę, uśmiechnęłam się do niej i powiedziałam, że przyszedł czas na poznanie nowego smaku mleczka. Zadziałało! Martynka wypiła całą butelkę mleka modyfikowanego! Potem zresztą okazało się, że bardzo jego smak polubiła. Z nocnymi karmieniami było już gorzej. Tu niezastąpiony okazał się mąż, który cierpliwie wstawał do córeczki, gdy budziła się i domagała piersi, przytulał ją, kołysał, a gdy się wyciszyła, odkładał do łóżeczka. Jeszcze około miesiąca Martynka szukała piersi w ciągu dnia. Podchodziła, pokazywała paluszkiem na pierś, ale nie płakała, nie krzyczała. W takich chwilach po prostu proponowałam jej zabawę. Byłyśmy blisko, było nam miło, nie było tylko ssania. Synek okazał się dla mamy łaskawszy. Po prostu sam przestał ssać pierś. Po powrocie z wakacji pewnego dnia rano, gdy przystawiłam go do piersi, popatrzył na mnie zdziwiony, jakby nie rozumiał, co robię. Pomyślałam, że to jednorazowa sytuacja, ale nie, po prostu już nie chciał mleczka mamy - poznał nowe smaki. Oczywiście wzbogaciłam jego dietę mlekiem modyfikowanym. Teraz to ja, w przeciwieństwie do sytuacji z córeczką, czułam się zagubiona. Zupełnie nie byłam na taką sytuację przygotowana. Było mi żal, że znowu tak szybko kończy się karmienie - przy synku również trwało tylko 11 miesięcy. Jednocześnie w duchu dziękowałam mu, że podjął tę decyzję za mnie. Najważniejsze jest ufać sobie i swojemu dziecku, dziecko wszystko wyczuwa i reaguje tak, jak my. Dlatego nie można pokazać, że to, co się dzieje, jest dla nas trudne, bo będzie też takie dla dziecka. ANNA KUNIKOWSKA, MAMA MAI I TYMONA: Wiedziałam, że będę chciała karmić piersią rok. Z dnia na dzień coraz rzadziej przystawiałam córkę do piersi. Na koniec zostały nam już tylko wieczorne kamienia. Mała przesypiała całe noce, nie było więc dylematu, co jej podać, gdy się obudzi i będzie płakać. W dzień w pewnym momencie już nie czułam potrzeby, żeby ją dalej przystawiać. Córka nawet już sama nie chciała ssać i można powiedzieć, że nie zauważyła, kiedy karmienie piersią się skończyło. Miesiąc po tym, jak odstawiłam córkę, zaszłam w drugą ciążę. Gdy urodziłam syna, karmienie było z jednej strony łatwiejsze - wiedziałam już, jak to jest, jak go przystawiać. Ale musiałam zajmować się jeszcze córeczką. Synek miał duży apetyt i bardzo ładnie przybierał na wadze. Za to ja mocno schudłam. Byłam wiecznie zmęczona i osłabiona. W końcu zaczęłam dokarmiać syna mlekiem modyfikowanym. Miałam coraz mniej pokarmu, a mały coraz mniej chętnie ssał pierś. W końcu całkiem go odstawiłam. Z perspektywy swoich doświadczeń myślę, że dziecko musi być samo gotowe, żeby zrezygnować ze ssania piersi. Wtedy odstawianie nie jest trudne. AUTORWIADOMOŚĆ [konto usunięte] Wysłany: 9 kwietnia 2015, 10:00 Hej dziewczyny EUREKA!! Od samego początku ciąży męczą mnie mdłości. Nie wymiotuje ale jest mi tak nie dobrze na samą myśl o jedzeniu że schudłam od początku ciąży 3kg. Jedyne na co mam ochotę to słodycze Wczoraj byłam u swojej gin, przedstawiłąm jak sie ma sprawa i zaleciła pić mi hebrate ze świeżym imbirem i pic wit c 1000 po poł tabletki 2 razy dziennie, przy wiekszych mdlosciach 3xdziennie. Wczoraj sie zastosowałam i dzis po raz pierwszy od jakis 5 tygodni zjadłam normalnie z apetytem śniadanie Nie wiem jak działa to na wymioty ale może warto spróbować Znajoma Postów: 29 22 Wysłany: 9 kwietnia 2015, 10:28 Piłam herbatę z imbirem (trzy cienkie plasterki na kubek herbaty) wczoraj wieczorem i rzeczywiście pomogło. Jak się doda cytrynę i odrobinę miodu jest po prostu pyszna Polecam! pa2 lubi tę wiadomość [konto usunięte] Wysłany: 9 kwietnia 2015, 11:53 A ja musiałam po imbirowej hebacie przyspieszać na schodach, jak leciałam do wc z wiadomej przyczyny ;pp ale o witaminę C zapytam mojej gin w sobotę. [konto usunięte] Wysłany: 9 kwietnia 2015, 11:55 Mnie też nie bardzo smakuje sam imbir, ale na pewno pomaga. Popołudniu dodam cytrynę i miód jak mówi Agromi może będzie lepsza julita Autorytet Postów: 3182 4326 Wysłany: 9 kwietnia 2015, 13:41 u mnie mdłości były od 7 do 14tc, pomagało trochę rzucie gumy miętowej aż mnie szczęka bolała a tak na poważnie to wszystko mi przeszło jak odstawiłam mleko i inne produkty mleczne. po mleku umierałam.... polkosia Autorytet Postów: 8561 7428 Wysłany: 9 kwietnia 2015, 14:24 Moim zdaniem cytryna wzmaga mdłości, bo to jednak kwas... Ale możecie spróbować. Mi imbir nie pomógł. Klementysia 2015 psn Matylda 2016 cc Jaśmina 2018 psn Aurora 2021 psn olcia88 Autorytet Postów: 671 1000 Wysłany: 9 kwietnia 2015, 18:12 Ja stosuję opaski na ręce sea band, miałam je w domu bo stosowałam jak byłam stewardessa, mam niby rozmiar dla dzieci, więc fajnie mi uciska. Odkąd je odnalazłam i założyłam to jest lepiej. Po przebudzeniu pod ręką muszę mieć od razu jedzenie, inaczej nie ma opcji, żebym wstała. Mąż przynosi mi Danio a dziś kupiłam suszone banany Imbir jest powszechnie znany ze swoich własciwości przeciw mdłościom, jest we wszystkich preparatach lokomitiv i innych na choroby lokomocyjne. Ja na jakąś łódkę ze znajomymi czy na prom zawsze brałam wodę z kilkoma plasterkami imbiru. Teraz dodaję do herbaty a do potraw dodaję imbir w proszku. Bo wpływa jeszcze na odporność, która w ciąży pozostawia wiele do życzenia. Pozdrawiam pa2 lubi tę wiadomość [konto usunięte] Wysłany: 9 kwietnia 2015, 18:27 Myślę że dużo mi jeszcze pomaga wit C 1000 rozpuszczana w wodzie. Aż lepiej mi sie robi po jej wypiciu anulka20 Autorytet Postów: 2193 1122 Wysłany: 10 kwietnia 2015, 21:22 nie chce was straszyć wszystkiego próbowałam i do tej pory zdarzają się wymioty i mdłości całodniowe i to czasem takie , że normalnie nie funkcjonuję :/mi na chwilę pomagały tabletki prevomit lekarz polecił Anulka20 Synek Wiktor [konto usunięte] Wysłany: 12 kwietnia 2015, 08:45 Mi tez imbir nie pomaga. Sproboje jeszcze ta wit C. muamua Ekspertka Postów: 195 123 Wysłany: 12 kwietnia 2015, 22:21 Na mnie herbatka ze świeżym imbirem działała na krótko, ale dzisiaj zaczęłam żuć imbir, z którego ją robiłam i to naprawdę wyeliminowało na dłużej mdłości - 13 dpo - 108 (3 tc 5 dzień), - 15 dpo - 316 (4 tc), - 22 dpo - 3541 (5tc) - - 6t6d [konto usunięte] Wysłany: 13 kwietnia 2015, 07:01 Ja polecam opaski sea band - nosze dokladnie od 7 kwietnia od godziny 16-17 a wymiotowalam tylko 3 razy wylasnie 7 kwietnia ;p rewelacja opaski zdejmuje jedynie do kapieli :p mdlosci sa, czasem nawet takie konkretne, ale na pewno lagodniejsze niz byly Wiadomość wyedytowana przez autora 13 kwietnia 2015, 07:01 justa1234 Autorytet Postów: 2280 2564 Wysłany: 13 kwietnia 2015, 17:17 Mam mdłości na maksa ale imbiru nie nawidze pod żadna postacią więc muszę się męczyć :'( Rozmarzona Autorytet Postów: 2226 1440 Wysłany: 18 kwietnia 2015, 12:45 Sa tez inne sposoby niz imbir:) Pierwszym sposobem, o ktorym slyszalam to zjedzenie krakersa przed opuszczeniem wyrka,lekarz wspominal tez o platkach migdalowych . Jak one dzialaja to nie wiem, poniewaz mnie na szczescie mdlosci pominely,ale dziele sie informacjami:) justa1234 lubi tę wiadomość Jestes juz z nami moni1403 Ekspertka Postów: 197 136 Wysłany: 18 kwietnia 2015, 21:21 Też słyszałam żeby coś zjeść przed wstaniem z łóżka, ale u mnie to nie działa .... w sumie to na mnie nic nie działa ...... ale i tak jest lepiej teraz niż w poprzedniej ciąży wtedy do 4 msc jadłam suchy chleb i popijałam tymbarkiem ewka993 Debiutantka Postów: 10 60 Wysłany: 20 kwietnia 2015, 21:50 Ja polecam biszkopty przed spaniem zjeść ze dwa trzy i rano zaraz jak się obudzisz , najlepiej miec je w przy łóżku mi pomaga zai2014 Autorytet Postów: 591 510 Wysłany: 21 kwietnia 2015, 21:29 Dziewczyny a mam jeszcze takie dość nietypowe pytanie: czy znacie jakis lek na chorobę lokomocyjną, który mogą zażywać kobiety w ciąży. W jednej aptece pytałam i Pani powiedziała ze wszystkie na bazie imbiru(np. Lokomotiv), mówiła ze nawet lekarze przepisują je kobietom w ciąży które mają mdłości. Natomiast w drugiej aptece pan z opakowania tegoż Lokomotivu przeczytał że nie zaleca się stosowania w ciąży. A moze Wy posiadacie jakąś wiedzę na ten temat? Bliźniaki są z nami :* Martitta. Koleżanka Postów: 39 84 Wysłany: 27 kwietnia 2015, 14:49 Hej dziewczyny. Moje mdłości zaczęły się jakiś tydzień temu. Co drugi dzień kilka godzin w ciągu dnia jest nawet znośnych, ale ranki, po południa i wieczory są nie do zniesienia. W brzuchu czuje jak mi wszystko jeździ, kto siedzi koło mnie może usłyszeć te wszystkie bulgoty. Staram się jeść, ale nie mam w ogóle apetytu przez te nudności. U mnie nie działa nic, ani kwaśne, ani krakersy, biszkopty, popijanie wody... Żadne mięty czy imbiry. Po prostu czuję, że czasem przejdzie a czasem nie i nie zależy to od żadnych przyjmowanych doustnie pokarmów. Rano też nie mogę nic zjeść po wyjściu z łóżka, bo muszę zażywać Euthyrox na czczo i popijać wodą co sprawia, że wzmaga mi się głód, a muszę odczekać zawsze min. 30 min... Mam nadzieję, że to szybko zleci, bo odbiera mi to całą radość z ciąży ;(( Czuję się po prostu koszmarnie. CÓRECZKA >>niedoczynność tarczycy<< Trisska Znajoma Postów: 26 8 Wysłany: 29 kwietnia 2015, 09:49 Martitta. wrote: Hej dziewczyny. Moje mdłości zaczęły się jakiś tydzień temu. Co drugi dzień kilka godzin w ciągu dnia jest nawet znośnych, ale ranki, po południa i wieczory są nie do zniesienia. W brzuchu czuje jak mi wszystko jeździ, kto siedzi koło mnie może usłyszeć te wszystkie bulgoty. Staram się jeść, ale nie mam w ogóle apetytu przez te nudności. U mnie nie działa nic, ani kwaśne, ani krakersy, biszkopty, popijanie wody... Żadne mięty czy imbiry. Po prostu czuję, że czasem przejdzie a czasem nie i nie zależy to od żadnych przyjmowanych doustnie pokarmów. Rano też nie mogę nic zjeść po wyjściu z łóżka, bo muszę zażywać Euthyrox na czczo i popijać wodą co sprawia, że wzmaga mi się głód, a muszę odczekać zawsze min. 30 min... Mam nadzieję, że to szybko zleci, bo odbiera mi to całą radość z ciąży ;(( Czuję się po prostu koszmarnie. Mam identycznie... tez na czczo biorę tą tabletkę i potem trzeba czekać, chociaż i tak jeść się nie chce i nic nie pomaga... Okropność EMI_KUB Znajoma Postów: 16 12 Wysłany: 5 maja 2015, 13:30 Kochane moje... Ja zmagam się z silnymi wymiotami a o mdłościach to nie wspomnę... Do świata żywych postawiła mnie witamina B6. Nic innego nie pomogło, a próbowałam naprawdę wszystkiego. Dzięki niej zaczynam troszkę jeść...a wymioty i mdłości ustępują... Jak na razie to koszmar... Ale słyszałam, że około 10tygodnia wszystko zaczyna się uspokajać Z zakończeniem odchudzania jest niekiedy jak z czytaniem dobrej książki. Cieszymy się, że znamy już zakończenie, ale co teraz? Czym się zająć? W co włożyć ręce? Jeśli wasz czas był do tej pory zajęty, a cel wydawał się odległy, być może nie zastanawialiście się, jak będzie wyglądać życie „po”. A przecież wiele osób – nawet tych bardzo otyłych – udowodniło, że się da. Można więc próbować przygotować się i na taką ewentualność. Zobacz film: "Żywność light pod lupą dietetyka" spis treści 1. Zacznij żyć jak szczupła osoba 2. Wykorzystaj cenne doświadczenie 3. Od małych kroczków do dalekich skoków 4. Gdy rozszyfrujesz sam siebie rozwiń 1. Zacznij żyć jak szczupła osoba Działanie dla samego działania pozwala zabić czas. Natomiast działanie dla konkretnego celu, który udaje nam się osiągnąć, ma duży wpływ na poczucie własnej wartości. Kiedy więc chudniemy, zaczynamy rozumieć, że coś, co sobie wymarzyliśmy, jest w zasięgu naszej ręki (tak się dzieje z realizacją wszystkich celów – nie tylko żywieniowych). To, co zrobimy potem, pokazuje, czy jesteśmy w stanie efekt utrzymać. To, że nie można wrócić do starych nawyków, jest oczywiste i nie będziemy się nad tym rozwodzić. Z drugiej strony dieta redukcyjna nie powinna być podstawą naszego żywienia do końca życia. Jest to więc czas, by rozpocząć „nową książkę”, której karty zapisane są przez zdrowe nawyki i styl życia. Regularne posiłki i ćwiczenia, nowi znajomi na siłowni lub właśnie spotkania ze starymi przyjaciółmi, ale w nowym środowisku (klub fitness, sala gimnastyczna, kort, bieżnia itp.) to tylko niektóre elementy, które mogą na stałe zagościć w twoim harmonogramie. Tak robią ludzie, którzy dbają o swoją sylwetkę. 2. Wykorzystaj cenne doświadczenie Możesz też zacząć „pisać swoją książkę”. Nawet jeśli chudnięcie odbywa się pod okiem specjalisty, który rozpisuje dietę, warto zrobić mały przegląd zdrowych przepisów i wskazówek (Internet, poradnik itd.). Jeśli rozumiemy podejmowane działania, traktujemy je bardziej osobiście. Osobiste decyzje wywołują z kolei inny rodzaj motywacji. Wiedza i doświadczenie pozwalają na intuicyjne wyciąganie trafnych wniosków. Jeśli już wiesz, jak coś osiągnąć, możesz zacząć doradzać osobom, które są w tej samej potrzebie. Istnieje wiele forów internetowych czy grup wsparcia, w ramach których można się udzielać. Możesz też rozpocząć pisanie swojego bloga lub po prostu służyć dobrą radą wśród znajomych. Bądź pozytywnym przykładem. To pomoże również tobie. 3. Od małych kroczków do dalekich skoków Zainteresuj się czymś zupełnie nowym. Kiedy zdrowy styl życia przychodzi ci już bez trudu i nie musisz się tak świadomie kontrolować, masz teraz czas, żeby zainteresować się czymś zupełnie nowym. Wielu z nas ma „odłożone na później” marzenia, przysłonięte przez konieczność wywiązywania się z codziennych obowiązków. Jedną rzecz udało ci się osiągnąć. Cóż stoi na przeszkodzie, aby zabrać się za kolejną? 4. Gdy rozszyfrujesz sam siebie Bycie szczupłym nie sprawi również, że automatycznie nauczysz się być szczęśliwym. Jeśli do tej pory zajadałeś/zajadałaś smutki, musisz nauczyć się reagować na frustrujące sytuacje w inny sposób. I to koniecznie – musisz! W tym wypadku nie wyeliminujesz przyczyny nadwagi w inny sposób. Sport, spotkania towarzyskie, rozwojowe zadania (hobbystyczne i pracownicze) pozwolą ci odwrócić uwagę od dotychczasowych przeszkód. A szczere rozmowy i wytrwałe ćwiczenie umiejętności (w zależności od rodzaju stresogennych sytuacji) pozwolą na bieżąco wyjaśniać bądź rozwiązywać już powstałe trudności. Jeśli schudłeś, to jesteś na dobrej drodze, ale nie u jej kresu. Nie poddawaj się, bo warto poświęcić czas trosce o zdrowie. Jest to zwracająca się inwestycja. Nawet gdy nie od razu sami to dostrzegamy. polecamy Artykuł zweryfikowany przez eksperta: dietetyk, zielarz, fitoterapeuta Monika Bigoś Dietetyk z pasją. Prowadzi gabinet dietetyczny w Krakowie. Kiedy rodzina pukała się w czoło, ja się zawzięłam! Mam trójkę dzieci, pracę i obowiązki, ale nie zamierzałam poddać się tak łatwo. Zaczęłam o siebie dbać a po niedługim czasie w moje ręce trafiła niezwykła metoda na odchudzanie. Wystarczyły 4 tygodnie, aby koleżanki nie dawały mi spokoju z pytaniami: “Jak Ty to robisz?!”. Niedawno skończyłam 42 lat – opowiada Pani Magdalena ze Słupska – nie ukrywam, że ta 40-stka była znacząca. Moja najstarsza córka zaczęła dorastać i czułam, że nie dotrzymuję jej kroku. Ona chciała jeździć na rolkach, kiedy ja bałam się wyjść z domu dalej niż do najbliższego sklepu spożywczego oddalonego od domu o 200 metrów. Zaczęłam wspominać lata swojej młodości – wakacje na spływach kajakowych, ferie na nartach… nigdy nie myślałam o tym, że kiedyś moja dzienna aktywność ograniczy się do chodzenia na przystanek autobusowy. Postanowiłam: najwyższy czas to zmienić! Problem ze schudnięciem po 40-stce Kto jest w moim wieku ten wie, że metabolizm po 40 roku życia słabnie. Kiedy 3 lata temu urodziłam syna Tadeusza, nie mogłam dojść do siebie. W czasie ciąży utyłam aż 30 kilogramów! Z drobnej i pełnej życia kobiety zamieniłam się w… potwora. Patrzyłam w lustro i nie widziałam w tym smutnym odbiciu siebie. Na dodatek byłam wiecznie zmęczona, mój organizm zaczął nabierać wody. Kiedy zaczęłam mieć stany depresyjne i przestał mnie cieszyć czas z najbliższymi obiecałam sobie – moje ciało nie może mieć nade mną władzy. Muszę coś zmienić. Uśmiech losu? Sytuacja w kraju wywołana pandemią nie ułatwiała sprawy – zamknięte kluby fitness, zakaz wychodzenia z domu skutecznie utrudniały walkę o piękną sylwetkę. Nie wierzyłam, że tylko ja mierzę się z tym problemem. I miałam rację, na forach internetowych aż roiło się od kobiet z podobnym doświadczeniem. Nie dawało mi to spokoju. “Czy to możliwe, że w dobie XXI wieku nie ma skutecznego leku na przybieranie dodatkowych kilogramów?!”. Okazało się, że gdy tylko zainteresowałam się tematem, rozwiązanie niemal pojawiło się samo. Jak to możliwe, że schudłam 16 kg w 30 dni? Niestety genetyka oprócz skłonności do tycia obciążyła mnie również zaburzeniami hormonalnymi. Diagnoza – niedoczynność tarczycy, tzw. choroba Hashimoto. Żadne leki nie wchodziły w grę, bałam się o swoje zdrowie. Na szczęście okazało się, że na rynku istnieje rewolucyjna metoda na odchudzanie, dzięki której schudłam aż 16 kg w 30 dni! Ale nie musicie wierzyć mi na słowo, metoda broni się sama. A najważniejsze – jest całkowicie naturalna i bezpieczna dla zdrowia. 100% skuteczności z natury Sekretem skuteczności plastrów odchudzających jest ich w 100% naturalny skład. Receptura opiera się na składnikach, które od wieków służyły naszym przodkom w medycynie naturalnej i ziołolecznictwie. Plastry odchudzające składają się z: – guarany – jagód acai – garcinia cambogia – zielonej herbaty – pieprzu cayenne Z formuły skorzystała również Pani Jolanta: Od kilku lat mam własną kancelarię prawną, a kto ma swoją firmę wie, że to nie przelewki. Niestety stres i praca po 12 godzin dziennie nie sprzyjają zachowaniu zgrabnej figury. Nie miałam czasu chodzić na siłownię, czy jeść co 3 godziny – dzień był dobry, jeśli udało mi się przespać 6 godzin. Któraś klientka pochwaliła mi się jednak, że udało jej się schudnąć 3 kg w ostatnim tygodniu. Mówiła, że to zasługa plastrów odchudzających nowej technologii. Po wygranej rozprawie, dostałam od niej paczkę plastrów jako podarek. Choć na początku byłam sceptyczna, widzę, że ciało jest mniej “napompowane” wodą, a ja jestem jakaś taka smuklejsza i pełna energii… Minęło dopiero kilka dni, z wagi zeszło już 2,5 kg a to dopiero początek. Co za ulga, że nie muszę wybierać między sukcesem zawodowym a zgrabną figurą! Dlatego nie obawiajcie się, żadne leki nie stoją na przeszkodzie, aby skorzystać z dobrodziejstwa rewolucyjnego działania plastrów odchudzających – to sama natura! Jak działa innowacyjna formuła na odchudzanie? Po pierwsze: guarana znana jest ze swoich właściwości pobudzających, dzięki czemu mobilizuje metabolizm do szybszej pracy. Po drugie: bogate w przeciwutleniacze jagody acai działają przeciwzapalnie, dzięki czemu służą w profilaktyce nowotworowej. Są również bogate w błonnik, zwiększający uczucie sytości. Dzięki temu zapomnisz o podjadaniu! Po trzecie: garcinia cambogia zawiera kwas hydroksycytrynowy (HCA), który sprzyja kontrolowaniu wagi ciała oraz poziomu tkanki tłuszczowej. Jak używać plastrów odchudzających? Użycie plastrów na odchudzanie jest niezwykle intuicyjne. Wystarczy, że codziennie nakleisz plaster na ciało i dopilnujesz, aby dobrze przywarł. Najlepiej nakleić plaster przed snem, aby metabolizm został odblokowany na poziomie komórkowym i pracował na pełnych obrotach – nawet jeśli Ty śpisz w najlepsze! Pamiętaj jednak, żeby za każdym razem naklejać plaster w innym miejscu. Technologia plastrów odchudzających jest niezwykle zaawansowana, a przy tym zupełnie bezpieczna dla zdrowia. Chcesz odzyskać szczupłą sylwetkę? Aby schudnąć nawet 16 kg w 30 dni i spalić zbędny tłuszcz, wystarczy zakupić formułę plastrów na odchudzanie. Ja już zrobiłam pierwszy krok i odzyskałam dawną siebie. To najlepszym moment na zmiany w Twoim życiu. Skorzystaj z dofinansowania i doświadcz zmiany na lepsze! Zamów plastry odchudzające i pozbądź się zbędnych kilogramów bez wychodzenia z domu. Jeżeli czytasz ten post to na pewno jesteś już na tyle zdeterminowana by podjąć walkę ze swoimi zbędnymi kilogramami/ centymetrami, albo brakuje Ci motywacji, którą mam nadzieję w tym poście odnajdziesz! Celowo w tytule wspominam o niedoczynności tarczycy. Dużo osób zmagających się z tą chorobą przybiera na wadze/ ma problemy z chudnięciem i tak samo było w moim przypadku. Na moje szczęście w miarę szybko zostałam zdiagnozowana (po około pół roku) i zaczęłam leczenie od 1 maja Początkowo 1/4 50 mg tabletki Letroxu, a po 4 dniach 1/2 - czyli 25 mg i na takiej dawce jestem do dziś dnia. Patrząc na to, że schudłam, ta dawka jest i tak większa, niż wtedy, gdy zaczynałam leczenie. Letrox to syntetyczny hormon tarczycy tak jak Euthyrox, ale nie zawiera w składzie laktozy, którą po konsultacji lekarskiej również wykluczyłam z jadłospisu (ale o tym dokładniej opowiem później). Od tej pory komfort mojego życia zmienił się diametralnie! Zniknęło zmęczenie, senność, apatia, mdłości, bóle brzucha i szereg innych uprzykrzających życie dolegliwości. Mam więcej siły i chęci do samego w sobie życia. W zeszłym tygodniu zrobiłam potrzebne badania i udałam się na kontrolę i lekarz również odnotował zmianę na +. Dobra, ale nie wystarczy łykać leki by schudnąć, to dopiero początek długiej drogi! Warto uzbroić się w cierpliwość. Schudłam 5,2 kg w 3 miesiące, oraz wiele centymetrów w obwodach: w biuście - 6 cm; pod biustem: - 5 cm; w tali: - 6 cm; w pasie na wysokości pępka: - 7 cm; na wysokości kości biodrowych: - 5 cm; w biodrach najszerszym miejscu: - 6 cm; w udzie najszerszym miejscu: - 3 cm; na środku uda: - 2,5 cm; nad kolanem: - 3,5 cm; w łydce: - 1 cm. Startowałam z wagi 65 kg przy wzroście 163 cm. BMI - prawidłowe, lecz ja nie wyglądałam już korzystnie, niektóre osoby pytały się nawet czy nie jestem w ciąży, bo zaokrągliłam się tu i tam. Jeżeli Ty masz większą masę początkową może się okazać, że schudniesz szybciej lub Aby schudnąć trzeba doprowadzić do deficytu kalorii w ciągu doby. Czyli więcej energii wydatkować niż przyjmować w pożywieniu (najlepiej mniej jeść i więcej się ruszać). To ile spalamy kalorii w ciągu doby zależy od wielu czynników: płci, wieku, aktualnej masy ciała, pracy i aktywności fizycznej. Więc dla każdej osoby podstawowe zapotrzebowanie kaloryczne będzie inne. Jeżeli zmagasz się z nadprogramowymi kilogramami, świadczy to o tym, że jesz za dużo - lub złej jakości produkty. Nie wierzysz? Tyje się przyjemniej i szybciej niż chudnie. Wystarczy 7 dni pod rząd zjeść o 1000 kcal (lub 30 dni po 250 kcal) więcej niż potrzebujesz i jeden kilogram do przodu! Przykładowo duża paczka chipsów (160 gram) zawiera ponad 900 kcal. Tyle samo kalorii jakbyś zjadła 3 pączki albo 3 kotlety z indyka smażone w panierce albo 3 kawałki pizzy. Albo 32 pomidory! czego raczej nie uda Ci się zjeść tak łatwo w tak szybkim czasie jak chipsy. Przypomnij sobie wszystkie spożywcze grzeszki i pocieszanie się czekoladą. Skoro już zaczęłam to skończę myśl: dzienne zapotrzebowanie kalorii bardzo łatwo obliczyć, są nawet specjalne kalkulatory w internecie, które zrobią to za nas. I warto się z tym zapoznać, bo na pewno się przyda w komponowaniu nowej diety. Mówiąc dieta mam na myśli styl odżywiania - Twój nowy styl odżywiania, który ma odmienić Twoje życie. Można by się jeszcze pokusić na liczenie węglowodanów, białek i tłuszczy, ale to już wyższa szkoła jazdy. Którą nie każdy ogarnia i nie każdy musi, na chłopski rozum orientujemy się co gdzie znajdziemy. W swojej diecie nie ważę każdego posiłku, ani nie obliczam codziennie kaloryczności, ale orientacyjnie od czasu do czasu sprawdzam, czy jem wystarczającą ilość czy nie pofolgowałam sobie za dużo. Przerabiałam w życiu różne diety (w tym te zdrowe, które polecam: vitalia, potreningu), więc mam już jako takie pojęcie co z czym łączyć i w jakich ilościach, a co lepiej unikać. Teraz na co dzień, przy wyborze posiłków kieruję się intuicją, jakkolwiek to głupio brzmi, wybieram to na co mam ochotę spośród zdrowych posiłków. Nie rezygnuję nawet z jedzenia na mieście, tam również można znaleźć fit opcje;) Nie wychodzę z domu bez śniadania. Jem ok. 5-6 posiłków dziennie. Nie koniecznie małych objętościowo, bo jak już wyżej wspomniałam 200 kcal warzyw zajmie dużo więcej miejsca niż porcja frytek o tej samej kaloryczności. Jem kiedy zaczynam czuć się głodna i kończę zanim jeszcze poczuję się w pełni syta. Jem ogromne ilości owoców świeżych i suszonych bez zwracania uwagi na porę dnia. Owoce skutecznie hamują apetyt na słodycze i na 100% są mniej szkodzące niż syrop glukozowo-fruktozowy w kupnych słodyczach. Jen dużo warzyw pod różną postacią głównie na obiad, kolację. Zainteresowałam się dosyć mocno dietą wegańską i próbuję coraz to więcej przepisów. Można się od Wegan sporo nauczyć! Jadam kasze, ryż ale i makarony czy ziemniaki na obiad. One same w sobie nie tuczą, ważne z czym się je połączy. Chleb nie więcej niż 3-4 kromki w ciągu dnia. Nie jem laktozy czyli: mleka, śmietan, masła, serów żółtych, twarogów, jogurtów, kefirów, maślanek i nic co zawiera w sobie mleko (czyli odchodzą najbardziej tuczące i kuszące smaczki: pizza, tosty, lody na bazie śmietany, ciasta z kremem itd.) Zamiast masła smaruję pieczywo awokado (ze szczypiorkiem smakuje obłędnie!), albo przeróżnymi humusami czy pastami z fasoli, którymi zaraziłam również małżonka. Nie piję alkoholu. Przez ostatnie 3 miesiące wypiłam jedynie 2 wina i 3 piwa, gdzie wcześniej spokojnie mogłabym tyle wypić w jeden weekend. Piję dużo wody, herbatę z czystka i szklankę soku świeżo wyciskanego z owoców. Napoje gazowane w ilości 250-500 ml jedynie raz w tygodniu, ale nie zawsze. Kawa nie częściej niż raz w tygodniu, z mlekiem roślinnym i bez cukru. Po odstawieniu laktozy czy alkoholu odeszło najwięcej, najbardziej kalorycznych produktów i mam problem z głowy. Nawet muszę się pilnować by jeść odpowiednio dużo, szczególnie poszukuję roślinnych źródeł białka. Jeżeli chcesz schudnąć radzę nie okłamywać samej siebie i nie podjadać! Trudno, pomyśl, że to stan przejściowy, przyjdzie jeszcze czas na delektowanie się ulubionym ciastkiem. Jak już nad sobą zapanujesz i będziesz miała na tyle silną wolę by zjeść jeden kawałek nie dziesięć. To jak postępowałaś do tej pory zaprowadziło Cię do miejsca w którym jesteś, jeżeli nie chcesz by dalej tak wyglądało Twoje życie - zacznij działać! ĆWICZENIA Można schudnąć będąc jedynie na diecie, ale to dłuższy proces o obniżonej kaloryczności posiłków. Ostateczny efekt i tak może nie być wystarczająco satysfakcjonujący, ponieważ mięśnie będą słabe, a skóra ciała mało jędrna. Po za tym stałe obniżenie kaloryczności posiłków prowadzi do spowolnienia przemiany materii i pomimo początkowych efektów, później nastaje zastój wagi. Zdecydowanie polecam włączyć do swojego życia aktywność fizyczną na stałe. Nie tylko spali kalorie spożywane w ciągu dnia, ale również zmagazynowany tłuszcz w naszym ciele, pobudzi wspomniany metabolizm. Podczas uprawiania sportu w ciele zachodzą niesamowite mechanizmy, między innymi wydzielane zostają endorfiny, które dodatkowo umilają życie. Stąd można zaobserwować wiecznie uśmiechnięte spocone twarze na instagramach czy innych facebookach. Dzięki aktywności fizycznej, możesz szybciej osiągnąć wymarzony cel, a Twoje ciało zmieni się korzystnie. Zniknie upierdliwy cellulitis, pośladki uniosą się, a brzuch będzie płaski nawet po jedzeniu. Wiem, że początki bywają trudne i wewnętrzny leń podpowiada byś pospałą dłużej, lub poleżała i obejrzała kolejny serial czy zajęła się innymi bzdurami. Na początek najlepiej jest się zmusić do jakiejkolwiek aktywności fizycznej co najmniej 3 razy w tygodniu. Znasz swój plan pracy/studiów? Dopisz do niego obowiązkowo sport, czy to rano czy wieczorem. Sporów jest tyle do wyboru, że na pewno znajdziesz coś co polubisz. Z doświadczenia wiem, że łatwiej zrobić rano trening, niż wieczorem, po całym męczącym dniu. Wieczorami rozprasza nas więcej rzeczy, no i przecież chcemy mieć też czas dla rodziny i znajomych, prawda? Moja aktywność: Zaczęłam z grubej rury: ćwiczyłam 6 razy w tygodniu po 30 minut 5-tygodniowy program Focus T25 alpha z Shaunem T. Później przyszedł czas na miesięczne wyzwanie bikini z Ewą Chodakowską, również 6 razy w tygodniu, treningi po 30-60 minut w zależności od dnia. Trzeci miesiąc to mieszanka treningów z Ewą Chodakowską, ze strechingiem z Focusa, bieganiem oraz jazdą na rowerze. Zainteresowałam się również jogą. Trenuję 4-6 razy w tygodniu po 30-60 minut, w zależności od tego ile miałam czasu, chęci i siły. Celowo zmieniam treningi, by się nie nudzić, rozruszać różne partie ciała. Raz trudniejsze, raz łatwiejsze. Pomimo, że ćwiczę regularnie zdarza się miewać zakwasy ;) W dalszym ciągu ćwiczę w domu (po za bieganiem i jazdą na rowerze) i nie zamierzam zapisywać się na siłownie, ewentualnie skorzystam z zajęć jogi, by ktoś mnie pokierował jak poprawnie wykonywać dane pozycje. Jestem już na tym etapie w życiu, że jestem z siebie ogromnie zadowolona! Zrobiłam kawał dobrej roboty, czuję się świetnie i zdrowo. Nie chcę przestawać bo obecny tryb bardzo mi sprzyja. Nie czuję wyrzutów sumienia, gdy odpuszczam trening na dwa, a nawet czasami trzy dni z rzędu, ale zaczynam tęsknić i prędzej czy później wracam do sportu. A gotowanie i odkrywanie nowych smaków? Sprawia ogromną frajdę! Dawno nie byłam tak optymistyczna jak teraz;) Tym akcentem chciałabym zakończyć ten długi artykuł. Zdjęcia do tego postu pochodzą z mojego instagrama, gdzie codziennie dodaję kolejną porcję inspiracji:) Wydaje mi się, że wyczerpałam temat, jeżeli masz pytania pisz w komentarzach, postaram się odpowiedzieć najszybciej jak to możliwe:)

odstawiłam mleko i schudłam